środa, 11 lipca 2012

Rozdział 9

Oczami Lily


Oni nie mogą jutro wyjechać, przecież miało być tak dobrze. 
Po zjedzeniu i pozmywaniu naczyń zbierałam się do wyjścia.
- Dziękuje, było wspaniale. - powiedziałam chwytając klamkę od drzwi.
- Ja też dziękuję. - powiedział.
Spojrzałam mu w oczy. Nie chciałam stamtąd wychodzić, bo wiedziałam, że więcej już się z nim nie spotkam. Niall przybliżył się do mnie i lekko musnął moje usta, spojrzał mi w oczy i chciał kontynuować, lecz nie pozwoliłam mu na to. 
- Przepraszam cię Niall, ale nie chce zaczynać czegoś co jutro zostanie skończone. Nie chcę robić sobie nadziei. Żegnaj. - powiedziałam po czym przytuliłam go i wybiegłam z hotelu.
Złapałam pierwszą lepszą taksówkę i kazałam kierowcy jechać pod mój hotel. Spojrzałam jeszcze raz na hotel w którym przebywał Horan i schowałam twarz w dłonie. 
- Czy to się musi dziać naprawdę. - szepnęłam.
- Wszystko dobrze ? - zapytał kierowca patrząc na mnie w lusterku.
- Tak, wszystko okej. - odpowiedziałam. 


Oczami Alexis


Przepraszam bardzo, co się przed chwilą stało ? Dlaczego tak szybko wyszedł ?
Wzięłam do ręki moją komórkę i zadzwoniłam do niego.
- Cześć, tu Harry ... nie mogę teraz odebrać telefonu .... - rozłączyłam się.
Coś musiało się stać, bez powodu by tak nie wyszedł. 
Nagle ktoś zaczął dobijać mi się do drzwi, otworzyłam je. Do pokoju wparowała moja przyjaciółka. 
- Jak było ? - zapytałam.
- Świetnie. - odpowiedziała z nutką smutku w głosie. - Co będzie dalej, Alexis ? - zapytała opadając na łóżko.
- Nie wiem, ale mamy ich jeszcze przez tydzień. - odpowiedziałam.
- Harry nic ci nie powiedział ? - zapytała zrywając się z łóżka. 
W odpowiedzi pokiwałam przecząco głową.
- Jutro o ósmej rano mają samolot. Wylatują, to koniec. - powiedziała i rzuciła się na poduszkę, kryjąc w niej swoją twarz.
- Co ? - zapytałam sama siebie. 
Wzięłam do ręki komórkę i wybiegłam z budynku. Ciągle potrącałam ludzi, nie wiedząc gdzie biegłam. Słone krople wody spływały po moich policzkach. Dotarłam do jakiegoś parku. Opadłam na ławkę i skuliłam się chowając twarz w kolana. Postanowiłam nie zatrzymywać emocji, łzy ciągle spływały po moich policzkach. Mój telefon jak zaczął wibrować to nie chciał przestać. W końcu zerknęłam na wyświetlacz, dzwoniła Lily. Odrzuciłam jej telefon i wybrałam numer do Harry'ego, lecz on nie odbierał. Zanosiło się na deszcz więc zebrałam swój tyłek i ruszyłam szybkim krokiem do hotelu. 
Nie byłam nawet w połowie drogi, a zaczęło lać jakby deszczy tysiąc lat nie było. Weszłam więc do pierwszej lepszej kawiarni i usiadłam przy pierwszym wolnym stoliku.
Zamówiłam sobie kawę i ciastko. Dokładnie rozejrzałam się po restauracji. Zaczęło się zbierać dużo ludzi, pewnie tak jak mnie zaskoczył ich deszcz. 
Nagle czarna czapka pod którą znajdowały się te loki, które tak uwielbiałam i okulary przeciwsłoneczne przykuły moją uwagę. To był Harry. 
Zdjął swoje nakrycie i poprawił włosy. Dokładnie rozejrzał się poszukując wolnego miejsca.
Wyciągnęłam z kieszeni komórkę i zadzwoniłam do niego. Obserwując dokładnie jego ruchy mieszałam kawę, którą mi przyniesiono. 
Chłopak wyciągnął komórkę i spojrzał na wyświetlacz. Chwilę się zastanowił i odrzucił połączenie. 
- Harry Styles. - powiedziałam na tyle głośno by usłyszał.
Spojrzał w moją stronę i nerwowo przeczesał swoje włosy. Kiwnęłam głową na miejsce wolne obok siebie. 
- Dlaczego nie odbierasz moich telefonów i dlaczego do cholery nie powiedziałeś mi, że wyjeżdżasz ? - warknęłam gdy usiadł na miejscu.
- Alexis, proszę ... - zaczął.
- Co ? - zapytałam. - Tak trudno było mi o tym powiedzieć ? Muszę się dowiadywać od przyjaciółki zamiast od ciebie ? - pytałam.
- Ja nigdzie nie jadę ! - krzyknął.
Parę ludzi w kawiarni spojrzało na nas dziwnym wzrokiem.
- Oboje dobrze wiemy, że pojedziesz. - szepnęłam.
- Nie chcę  wylatywać, nie chcę cię opuszczać. - powiedział chwytając moje ręce.
- Też tego nie chce, ale to i tak musi się zdarzyć. - spojrzałam na nasze splecione dłonie i moje oczy momentalnie się zaszkliły. - Może to lepiej, że stanie się to jutro niż za tydzień. - zacisnęłam zęby żeby się nie rozpłakać jak małe dziecko.
- Jutro czy za tydzień, to nie ma znaczenia. - powiedział.
- Nie chcę się żegnać. - powiedziałam.
- Wcale nie musisz, wrócę po ciebie. - powiedział.
Ujął moją twarz w swoje dłonie i delikatnie mnie pocałował, jakbym była bańką mydlaną, która zaraz pryśnie. 
Nie wytrzymałam, łzy zaczęły spływać po moich policzkach, jedna za drugą. Spojrzałam w jego oczy, które były zaszklone.
- Nie powinnam była iść na tą wierzę, wtedy by tego nie było. - powiedziałam.
- Nawet jakby cię tam nie było to prędzej czy później bym cię odnalazł. - powiedział.
- Chciałeś mi to jutro powiedzieć na wierzy, prawda ? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział.
- Myślę, że nie powinniśmy się jutro tam spotkać. - powiedziałam.
- Dlaczego ? - zapytał.
- Nie lubię pożegnań. - odpowiedziałam.
- My się nie żegnamy, ja wrócę po ciebie. - obiecał, ale ja dobrze wiedziałam, że to koniec.
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał dwudziestą.
- Powinnam już wracać. - powiedziałam.
Zapłaciłam rachunek za ciastko oraz kawę, które w pośpiechu zjadłam na pół z Harry'm.
Skierowaliśmy się w stronę wyjścia i powoli ruszyliśmy przed siebie w ciszy.
Gdy byliśmy już przed moim hotelem stanęliśmy na przeciwko siebie i spojrzeliśmy sobie w oczy. 
- Żegnaj. - powiedziałam z trudem.
- Do zobaczenia. - powiedział.
Przyciągnął mnie bliżej siebie i namiętnie pocałował. 


Rano obudziłam się równo o ósmej. Spojrzałam na telefon, żadnych nowych wieści. Podbiegłam więc szybko do okna i zobaczyłam samolot wzbijający się ku niebu.
Po głowie chodziły mi dwa słowa opisujące co do niego czuję " Kocham Cię ". Teraz jestem tego pewna.
Wiem, że to głupie ... w ciągu tygodnia czuć tak silne uczucie do osoby, ale nic na to nie poradzę. To nie zauroczenie, czy zakochanie, bo po tym bym się jeszcze pozbierała, ale teraz czuję w swoim sercu pustkę, jakby odlatując zabierał połowę. 

- Jeśli czuje do ciebie to samo co ty do niego, to wróci. - powiedziała Lily klepiąc mnie po ramieniu.


_________________________________
Czeeeść.
Tak wiem, spaprałam sprawę, no ale na razie zawieszam bloga.
Przepraszam, ale są wakacje i mam mało czasu do tego wyjeżdżam na kolonie a później z rodzicami.
Obiecuję, że jak tylko wybije 1 września dodam rozdział.
A ten potraktujcie jako koniec części pierwszej xd.
W drugiej będzie się dziać, ojj będzie .
Do następnego.
A.;*

9 komentarzy:

  1. Masz talent. Pisz więcej takich boskich rozdziałów.
    Czekam na następny.
    Zapraszam do mnie : http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo smutny, ale cudowny rozdział :> Skoro Hazza obiecał, że wróci, na pewno to zrobi.
    Czekam na następny, pozdrowienia :*

    http://when-i-am-looking-at-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Smutny , ale fajny . Podoba mi się tw. blog i zapraszam do siebie :D http://one-love-one-thing-one-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Smuuuuutny :'( Fajnie piszesz .
    Zapraszam na prolog do mnie :
    http://dear--sister.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, tylko muszę ten rozdział czytać z opóźnieniem :D Genialne :P

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko... Nie, nie dlaczego...? To wyglądało mniej więcej tak, jakby mieli się na prawdę już nigdy nie spotkać. Popłakałam się. Znowu. Pomimo iż Hazza obiecywał, że po nią wróci to jednak... Strasznie, strasznie smutny rozdział. Ale pięknie napisany, dlatego tak bardzo mnie wzruszył. Przykro mi też z powodu Lily i Nialla. Coś między nimi zaiskrzyło, coś co mogło się zapewne przerodzić w coś podobnego, co jest między A. i H. Szkoda, że Lily nie dała się ponieść chwili. Ucięła to, nim zrodziło się coś większego, ale może to i dobrze dla niej. Póki nie spotkają się gdzieś, gdzie nie będą musieli się ponownie rozstawać. Będzie wtedy zapewne bardziej spokojna, niż Alexis. Gdyby spotkali się gdzie indziej z Hazzą.. oh. Jestem bardzo ciekawa jak to teraz rozegrasz. Co się będzie działo i czy Harry naprawdę po nią wróci. Tak jak mówiła Lily, jeżeli kocha to wróci :) Wierzę w to i wierzę, że A. to przetrzyma. Wydaje się być silną kobietą. Lily też życzę szczęścia. Żeby obie pozbierały się po rozstaniu.
    Zaraz się o tym przekonam, lecę od razu czytać dziesiąty.
    Pozdrawiam,xx! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Płacze:( no nie źle doczego ty mnie doprowadzasz

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nie lubię pożegnań. Kocham twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń