czwartek, 28 czerwca 2012

Rozdział 5

Oczami Alexis


To najlepsza randka na świecie ! Nie zapomnę jej, nigdy !
- Czym się interesujesz ? - zapytał mnie Harry.
- Muzyką. - odpowiedziałam.
- Śpiewasz, grasz ? - pytał.
- Gram na gitarze i trochę śpiewam. - odpowiedziałam.
- Zawsze chciałem się nauczyć grać na gitarze. - powiedział.
- Jeśli będziesz chciał to cię nauczę. - uśmiechnęłam się do niego.
- Wracajmy już, bo będziesz miała przechlapane u opiekuna. - powiedział.
- Tak, szczególnie, że jutro rano będziemy zwiedzać francuskie kuchnie-
- Niall dałby się zabić za zwiedzanie francuskich kuchni. -
- Widzisz ja bym się dala zabić za nie zwiedzanie ich -
Wróciliśmy do auta i jechaliśmy do hotelu.
- Dziękuję ci za ten wspaniały wieczór. - powiedziałam.
- Ja też dziękuję. Mam nadzieje, że jeszcze to powtórzymy. - powiedział.
Zatrzymaliśmy się przed hotelem.
- Nie zapomnę tego wieczoru.- powiedziałam i chciałam już wychodzić kiedy Harry mnie zatrzymał.
- Zaczekaj. - powiedział.
Jego twarz zaczęła się przybliżać do mojej. Zetknęliśmy się czołami, jego ręka powędrowała na moje biodro. Przyciągnął mnie bliżej siebie. Choć warunki do całowania nie były najlepsze to nie przeszkadzało nam to. Przymknęłam oczy. Lekko musnął moje usta jakby bał się, że go odrzucę, jakbym była porcelanową lalką. Po chwili nasze usta złączyły się w namiętnym pocałunku. Rękami oplotłam jego szyję.  W tej chwili chciałam jego i tylko jego.
Kiedy już brakowało nam powietrza oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam mu w oczy i uśmiechnęłam się.
- Do zobaczenia - powiedział kiedy wychodziłam z samochodu.
- Do zobaczenia, Harry. - pomachałam mu i weszłam do hotelu.
W drodze do pokoju szczerzyłam się do każdego napotkanego człowieka.
- Cudowny wieczór, prawda ? - zapytałam przechodzącej obok staruszki.
- Pewnie. - odpowiedziała - Co dziś dodają do tego powietrza - dodała staruszka.
Zrobiłam jeden pełny obrót i w podskokach weszłam do pokoju.
- Stara, co on ci zrobił ? - zapytała Lily widząc, że uśmiecham się od ucha do ucha.
- Pocałował. - odpowiedziałam.
- Fuj . - skomentowała.
- Przypomnę ci to jak ty się będziesz całowała. -
- Niedoczekanie. -
Poszłam do łazienki wykonać swoje wieczorne czynności. Akurat gdy wychodziłam z łazienki do pokoju wszedł opiekun sprawdzić czy wszyscy są w swoich pokojach.
- Jest wszystko ok. Dobranoc - powiedział i wyszedł.
Położyłam się na łóżku.
- Myślisz, że może coś z tego być ? - zapytałam Lily.
- Nigdy nic nie wiadomo. - odpowiedziała.
- Ja chyba dzisiaj nie zasnę. - powiedziałam na co panna Adam's zareagowała śmiechem. - Ja mówię poważnie, nie mogę przestać myśleć o tym. - dodałam.
- Zauroczyłaś się, Alexis. - powiedziała. - Wybacz, ale jestem zmęczona. Dobranoc. - dodała po czym położyła się.
Zamknęłam oczy i zaczęłam się zastanawiać nad tym czy w ogóle coś to dla niego znaczyło. Czy też teraz leży w łóżku i myśli o tym co się stało w samochodzie, czy myśli o mnie. Czy tak samo jak mnie chce mu się skakać i krzyczeć. To jest dziwne, że znamy się ledwo kilka dni, a już się całujemy w aucie. Ciekawe co będzie jutro, za tydzień, za miesiąc, za rok. Czy będzie o mnie pamiętał, albo może będziemy razem co raczej musiałoby być cudem. Nowy Jork, a Londyn ... no jest różnica.
Nawet nie wiem kiedy morfeusz mnie zabrał do swojej krainy.


- Alexis. - szepnęła pewna osoba. - Alexis - powiedziała nieco głośniej szturchając mnie w ramię. - Alex ! - wydarła mi się do ucha tak że spadłam z łóżka .
- Czego ?! - warknęłam.
- Wstawaj, za dwadzieścia minut mamy być na dole przy recepcji. Idziemy zwiedzać te kuchnie, zapomniałaś ? - powiedziała Lily.
- Jakże bym mogła. - powiedziałam ścieląc łóżko.
Gdy załatwiłam swoje poranne potrzeby z półki wygrzebałam krótkie jeansowe spodenki i luźną białą bluzkę na ramiączkach z wierzą Eiffla. Włosy zaplotłam w luźnego warkocza na lewy bok, a grzywkę wyprostowałam. Lily czekała na mnie na łóżku i poganiała.
- Idziemy. - oznajmiłam wychodząc z łazienki.


- Mm jak tu pachnie. - powiedziała zachwycona Natalie. Ona wręcz uwielbia jedzenie, ile by nie zjadła zawsze jest głodna. Założę się, że więcej w walizce miała jedzenia jak ubrań. -  Zjadłabym croissant'a - dodała po chwili.
- W sumie to ja też. - powiedziała Lily.
- To po zwiedzaniu idziemy na croissant'a. - zaśmiałam się.
- Ej, Jarrell zrobisz nam zdjęcie ? - zapytał Dominic, koleś z dłuższymi blond włosami.
- Po nazwisku to po pysku. - powiedziałam po czym wzięłam aparat.
Kolonie są czasem pożyteczne. Na przykład taki Dominic rok temu pojechał do Bułgarii i tam znalazł sobie dziewczynę. Angelikę z którą miałam mu zrobić zdjęcie.
Pstryknęłam im fotkę, gdy nagle ktoś popchnął mnie od tyłu tak, że o mały włos a aparat nie wypadłby mi z ręki.
- Uważaj co robisz ! - wydarłam się na kolesia w czarnej czapce i okularach. Chwila, czapka, okulary ? Toż to mój tajemniczy nieznajomy.
- Harry ? - zapytałam szeptem.
- Witaj piękna. - odpowiedział przytulając mnie.
- Co ty tutaj robisz ? - zapytałam.
- Niall był głodny. - zaśmiał się. - Jesteśmy tu wszyscy. Niall pozwiedza, a ja spotkam się z tobą.Mówiłaś wczoraj, że tu będziesz, więc pomyślałem, że nie będziesz mieć nic przeciwko. - odpowiedział.
 Uśmiechnęłam się szeroko i powolnym krokiem ruszyliśmy przed siebie.
Nagle dołączyła do nas Lily, spojrzała na Harry'ego,a potem na mnie i puściła oczko.
- Cześć Lily. - przywitał się.
- Cześć. - również się przywitała.
- Co powiesz na to żebyśmy się zerwali z tej wycieczki ? - zaproponował Hazza.
- No nie wiem, mogą mnie przez to wywalić. - powiedziałam.
- Przecież obecność sprawdzają dopiero przy końcu wycieczki, a jest początek. Napisze ci sms'a jak będzie się kończyć. - powiedziała. - No leć. - dodała.
- A co z tobą ? Będziesz się nudzić. - powiedziałam.
- Poradzę sobie, z resztą podwędzę trochę przepisów. - zaśmiała się.
- Dziękuję. - przytuliłam Adams i porwana przez Styles'a wyszliśmy z budynku udając się na rynek.
Jak małe dzieci trzymając się za ręce obiegliśmy cały rynek. Zatrzymaliśmy się przy gościu pod wierzą Eiffla, który grał na akordeonie.  Harry wrzucił mu kilka drobniaków i wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- Nie zatańczę tak przy ludziach. - powiedziałam.
On zignorował to. Chwycił moją dłoń i przyciągnął do siebie. Utworzyliśmy tak zwaną " ramę " i zaczęliśmy tańczyć. Szczerze to nie byłam najlepszą tancerką, na początku ciągle patrzyłam w dół gdzie mam nogę postawić, lecz gdy podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy, wiedziałam już wszystko. Obrócił mnie do siebie tyłem i kołysał w rytm muzyki. Nosem sunął po mojej szyi, przeszły mnie przyjemne dreszcze co nie uszło uwadze chłopaka. Znów obrócił mnie do siebie przodem, chwycił za biodra i uniósł do góry. Zrobił ze mną obrót i postawił na ziemi. Zaśmiałam się cicho.
- Dziękuję ci za ten taniec o pani. - Harry ukłonił mi się po czym pocałował w policzek.
- Przyjemność po mojej stronie. - uśmiechnęłam się.
Pomachaliśmy chłopakowi od akordeonu i szliśmy dalej po rynku.
___________________________________
Strasznie dziękuję wam za te wszystkie komentarze.
Dla was to 5 minut a dla mnie 5 godzin zaciesza na ryjku.
Mam nadzieje, że ten rozdział też wam się spodobał.
Nie wiem jak dla was, ale dla mnie za dużo czułości xd.
Dziękuje wam jeszcze raz :)
No i dziękuję Shadow za to że poleciła mój blog !
Prowadzi ona zajebistego bloga, również o 1D. 
Warto przeczytać < 3
Do następnego
A.;*

niedziela, 24 czerwca 2012

Rozdział 4

Oczami Harry'ego
Po udanym koncercie chciałem zobaczyć co z Alexis. Poszedłem więc za kulisy, lecz jej tam nie   było. 
- Przepraszam ! Nie widział pan tutaj rudowłosej pięknej dziewczyny ? - zapytałem oświetleniowca.
- Tak, widziałem. Wybiegła jakieś trzydzieści minut temu. - odpowiedział.
- Dziękuje. - podziękowałem z nutką smutku w głosie. - Uciekła ode mnie. - szepnąłem sam do siebie. Spuściłem głowę w dół i przyglądając się swoim butom zauważyłem, że na czymś stoję. Schyliłem się by podnieść przedmiot, który okazał się być kartą do hotelu " Domino ", numer pokoju to 334.  W tej chwili pomyślałem tylko o jednym.
- Alexis. - szepnąłem. - Chłopaki ! Wiecie gdzie jest hotel Domino ? - zapytałem.
-  Pewnie to niedaleko stąd. - powiedział Louis. - odpowiedział. - A co się stało ? - zapytał.
- Muszę się tam dostać, proszę. Powiedzcie gdzie to jest. - odpowiedziałem.
***
- 332, 333 ... - mówiłem sam do siebie chodząc między pokojami. - 334. - zatrzymałem się i zapukałem dwa razy. Nikt nie odpowiadał, wiec powtórzyłem czynność.
- Styles, idioto ! Przecież to ty masz klucz ! - krzyknąłem łapiąc się za głowę. - Co się ze mną dzieje. - szepnąłem. 
Pomyślałem, że nie będę się im włamywać, więc usiadłem na podłodze pod ścianą.
Po chwili usłyszałem dwie rozmawiające ze sobą osoby.
- Oni mnie wyleją. Już mogę się pakować. - powiedziała jedna z nich.
- Nie przesadzaj, może dadzą ci upomnienie. Każdemu może się zdarzyć. - powiedziała druga.
- W bajce żyjesz ? Musiałby stać się jakiś cud, żeby mnie nie wyrzucili z hotelu. - 
Szybko wstałem i otrzepałem tył spodni. Zza zakrętu wyłoniła się Alexis i zapewne jej koleżanka z pokoju. Uśmiechnąłem się szeroko na widok dziewczyny.
- Cześć. - pomachałem jej chowając kartę do kieszeni.
- Cześć, Harry. - powiedziała zdziwiona. - Co ty tutaj robisz ? - zapytała.
- Dlaczego uciekłaś z koncertu ? - zapytałem omijając jej pytanie.
- Przepraszam, musiałam uciec inaczej by mnie wywalili. Opiekun się wkurzył, że wróciłam tak późno. - spuściła głowę w dół. - Poza tym to i tak mnie wywalą. - dodała.
- Dlaczego ? - zapytałem.
- Zgubiłam kartę do pokoju. - odpowiedziała.
- Chodzi ci o tą kartę ? - zapytałem wyciągając ją z kieszeni.
Jej oczy powiększyły się do rozmiarów pięciozłotówki. 
- Tak. - odpowiedziała. - Skąd ją masz ? - zapytała.
- Znalazłem za kulisami. - odpowiedziałem.
Dziewczyna rzuciła mi się na szyje.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje ! - krzyczała.
Kiedy się ode mnie oderwała chciała wziąć kartę, ale jej na to nie pozwoliłem.
- Karta za spotkanie. - zaszantażowałem. 
- Randka ? - zapytała.
- Będę po ciebie jutro o dwudziestej. - powiedziałem oddając jej kartę. - Lepiej daj ją twojej koleżance i nie noś na koncerty. - powiedziałem na odchodne.




Mam nadzieje, że tego wieczoru nie zapomnę nigdy. Zawsze byłem odważny, flirtowałem z dziewczynami, ale Alexis. Ona jest inna. Przy niej tak nie potrafię. Ona chyba nie zdaje sobie z tego sprawę jaką ma moc. 
Podszedłem pod jej pokój i spojrzałem na zegarek. Wybiła dwudziesta, zapukałem do drzwi. Otworzyła mi jej koleżanka.
- Cześć. - przywitała mnie. - Zaraz wyjdzie. - wyprzedziła moje pytanie. - Tak w ogóle to jestem Lily, nie mieliśmy się okazji poznać. - podała mi swoją dłoń.
- Cześć Lily, jestem Harry. - uścisnąłem jej dłoń.
- To gdzie ją zabierasz ? - zapytała.
- Na ... - chciałem jej odpowiedzieć, lecz nie mogłem gdyż za nią pojawiła się ONA. Ubrana w śliczną różową sukienkę w kwiaty i buty na koturnach. 
- Witaj. - uśmiechnąłem się szeroko i pocałowałem ją w policzek.
- Cześć. - zaśmiała się.
Wziąłem ją pod rękę i pomachałem Lily.
- To gdzie mnie zabierasz ? - zapytała.
- Niespodzianka. - odpowiedziałem otwierając jej drzwi od auta. Gdy wsiadła zamknąłem za nią drzwi i sam wsiadłem na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy w stronę starego kina. Pomyślałem, że będzie romantycznie obejrzeć "To właśnie miłość" na dużym ekranie na masce samochodu.
Gdy byliśmy na miejscu z tylnego siedzenia wyciągnąłem koszyk z jedzeniem i koc. Koc rozłożyłem na masce, a z koszyka wyciągnąłem popcorn i dwie cole.
Alexis cały czas siedziała w aucie z ręką na ustach. Otworzyłem przed nią drzwi i wyciągnąłem do niej rękę. Podała mi swoją i spojrzała w oczy. Teraz dopiero zauważyłem, że płacze.
- Dlaczego płaczesz ? Zrobiłem coś nie tak ? - pytałem.
- Nie, po prostu wzruszyłam się. Jeszcze żaden chłopak tak się nie postarał. - odpowiedziała ocierając mokre policzki. - Dziękuje. - uśmiechnęła się. 
Mocno ją do siebie przytuliłem i pocałowałem w czubek głowy. 
- Warto, dla takiej dziewczyny - szepnąłem. Wziąłem ją na ręce i posadziłem na masce. Po chwili sam się na nią wdrapałem. Jedyny minus był taki, że reklam było tyle ile w normalnym kinie. Zjedliśmy już cały popcorn, a reklamy jeszcze się nie skończyły.
- Jak masz właściwie na nazwisko ? - zapytałem z nudów.
- Jarrell. - odpowiedziała.
- Alexis Jarrell. - powiedziałem. - Alexis Styles brzmi o wiele lepiej. - dodałem na co ona się zaśmiała.
- Oj Harry. - dźgnęła mnie w brzuch.
- Właśnie rozpętałaś wojnę. - powiedziałem i zaczęliśmy się dźgać nawzajem. 
- Dobra, dobra dość. - pisnęła, ale ja nie miałem zamiaru przestawać. 
- Harry film ! - krzyknęła i pokazała palcem na ekran. 
Gdy zobaczyłem, że na ekranie pojawił się mój ulubiony film przestałem ją dźgać i objąłem ją ramieniem. 
Nie za bardzo skupiałem się na filmie, co chwilę zerkałem na Alexis. Jest ona pierwszą dziewczyną, która traktuje mnie nie jako Harry'ego Styles'a z One Direction, tylko jako zwykłego Harry'ego. Nie chce mojej kasy, sławy tylko mnie ... znaczy się chyba tego nie chce.
- Alexis ? - zapytałem spoglądając na nią.
- Tak ? - spojrzała mi w oczy.
- Nie przyjaźnisz się ze mną tylko dla pieniędzy i sławy, prawda ? - zapytałem z nadzieją.
- Harry. Nie jestem taka płytka. Pieniądze i sława szczęścia nie dają. Sam się o tym przekonałeś. - odpowiedziała.
- Racja. - 
Gdy film się skończył oboje uznaliśmy, że nie chce nam się ruszać tyłka.
- Naucz mnie tego waszego akcentu. - powiedziała.
- Nie jestem dobrym nauczycielem. - zaśmiałem się.
- Chciałabym kiedyś pojechać do Londynu. - westchnęła. - Big Ben, London Eye. -
- Zabiorę cię tam. - przytuliłem ją.
- Kiedy ? Przecież zostało mi dziewięć dni w Paryżu. - powiedziała.
- Za bardzo wyjeżdżasz w przyszłość. Ciesz się tym co jest tu i teraz. - zbliżyłem się do niej. Oparłem o jej czoło swoje i zamknąłem oczy.
- Co ty ze mną robisz ? - szepnąłem.
- A co robię ? - zapytała.
- Nawet sobie nie zdajesz sprawy. - zaśmiałem się.
- Chcę wiedzieć. - spojrzała mi głęboko w oczy. 
- Może kiedyś ci powiem, jak ładnie poprosisz. - powiedziałem przysuwając ją bliżej siebie. 
Nosem sunąłem po jej szyi aż do kości policzkowej. Delikatnie pocałowałem ją przy uchu, później w policzek, kącik ust i już miałem w same usta, ale ktoś ma zajebiste poczucie czasu i musiał zadzwonić na moją komórkę. 
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i odebrałem.
- Halo ? -
- Harry ! Kiedy wrócisz ? - 
- Louis.- złapałem się za głowę - Nie wiem. Jestem z Alexis -
- Zdradzasz mnie ?! -
- Tak, tak zdradzam cię. Muszę kończyć, pa -
Spojrzałem na dziewczynę, która patrzyła na mnie dziwnym wzrokiem.
- To był Louis ! - powiedziałem z oburzeniem jak pięciolatek na co Jarrell się zaśmiała. - No co ? - zapytałem.
- Żebyś potem nie spał przeze mnie na wycieraczce. - odpowiedziała.
- Przyszedłbym do ciebie. - 
Zszedłem z maski i podałem jej rękę. Ujęła ją i również zeszła z maski samochodu. 
Ruszyliśmy przed siebie w ciszy. Nie przeszkadzało nam to. Co chwilę przyłapywałem ją na spoglądaniu na mnie, wtedy ona spuszczając głowę w dół rumieniła się, a ja szeroko się uśmiechałem.
__________________________________
Rozdział kompletnie nieudany.
Miało się więcej dziać, a jest nudny ; /
Nie wiedziałam co napisać, kompletnie nic.
Dziękuje wszystkim którzy czytają, komentują moje wypociny.
Do następnego
A.;*

sobota, 16 czerwca 2012

Rozdział 3

Moje oczy momentalnie powiększyły się do rozmiarów pięciozłotówki. Nigdy bym nie pomyślała, że spotkam jednego z moich idoli właśnie w ten sposób. Spojrzałam mu w oczy.
- Wreszcie mogę to zrobić. - powiedziałam.
Uśmiechnął się nieśmiało.
- Zaskoczona ? - zapytał.
- I to bardzo. - odpowiedziałam.
- Powiedziałaś, że lubisz One Direction. Właśnie teraz mamy koncert. Chciałbym abyś na nim była. - powiedział.
- Z przyjemnością. - zaśmiałam się.
Pociągnął mnie w stronę ich garderoby.
- Możesz na chwilę tutaj poczekać ? - zapytał na co na w odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową.
Harry wszedł do pomieszczenia i ryknął.
- Ubierać się, za chwilę wejdzie tu dziewczyna ! -
Po chwili otworzył drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Cześć ! - powiedzieli chórkiem 4/5 one direction.
- Cześć. - powiedziałam i wyszczerzyłam się jak głupi do sera. 
- To jest Alexis, ta dziewczyna o której wam mówiłem i nasz wierna fanka. - uśmiechnął się Harry.
-Hazza nawijał o tobie cały czas.  - powiedział Zayn.
- Jaka ona jest śliczna. - powiedział Louis z uśmiechem na twarzy próbując naśladować Harolda. - Och, a co jeśli jej już nigdy nie spotkam ? - dodał.
- Lou ! - krzyknął Harry zasłaniając twarz rękoma.
Spuściłam głowę w dół i zaczęłam przyglądać się moim butom, pewnie zrobiłam się czerwona jak burak.
- Ooo - jęknął Liam.
- Zawstydziła się. - powiedział Niall.
- Jak słodko. - powiedział Lou. - Harry lubi gdy dziewczyna się rumieni. - dodał na co jeszcze bardziej schowałam twarz.
Nagle do garderoby wszedł ich manager .
- Chłopaki na scenę. - powiedział po czym spojrzał na mnie. - A ty to kto ? - zapytał.
- To nasza znajoma. Jest z nami. - powiedział Liam.
- Dobra, ruszajcie się ! - krzyknął i wyszedł.
Chłopaki przybili sobie po piątce i wyszli za nim. Harry zatrzymał się przy drzwiach i wyciągnął do mnie rękę. Ujęłam ją i bez słowa poszliśmy za kulisy.
Szczerze to byłam w szoku. Tajemniczy nieznajomy to Harry Styles i teraz jestem za kulisami koncertu moich idoli. W głowie sie nie mieści. Miałam ochotę krzyczeć ze szczęścia, ale miałam być normalna. 
Chłopaki stanęli na swoich miejscach. Rozległ się krzyk fanów oraz pierwsze nuty piosenki One Thing. Zaczęło się szaleństwo. One Direction weszło na scenę z wielkim hukiem. Zza kulis spojrzałam na te wszystkie fanki. Na pewno nie jedna marzyłaby o tym żeby być na moim miejscu. Uśmiechnęłam się szeroko. Nagle mój telefon w kieszeni za wibrował. Dostałam wiadomość od Lily.
" Opiekun powiedział, że jeśli nie będziesz w hotelu za piętnaście minut to wylatujesz "
- Cholera. - syknęłam.
Spojrzałam ostatni raz na chłopaków i uciekłam. Musiałam jak najszybciej znaleźć się w hotelu.
Jakimś cudem wyszłam z budynku i złapałam taxi. Miałam dziwne przeczucie, że czegoś zapomniałam. Coś tam zostawiłam, tylko co ?
Kierowca stanął przed hotelem. Zapłaciłam mu za podwózkę i weszłam do hotelu. 

Od razu skierowałam się do mojego pokoju. Chciałam wejść gdy zauważyłam , że nie mam karty.
- Jasna cholera ! - krzyknęłam.
To tego zapomniałam. Teraz to już na pewno wylatuję. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Lily.
- Halo ? Lily ? Gdzie jesteś ? - zapytałam.
- Matko Alexis ! Jestem u Vivianne. Dwa pokoje na prawo od naszego. - odpowiedziała.
Natychmiast skierowałam się do pokoju Vivianne. Zapukałam trzy razy.
- Alex, co się stało ? - zapytała Adams gdy otworzyła drzwi.
- Jak mniemam to moja ostatnia noc tutaj. - odpowiedziałam.
- Przecież jesteś na czas. Idź zameldować się do opiekuna. - powiedziała.
- Lily ja zgubiłam kartę do pokoju. - westchnęłam.
- Żartujesz ? Oni cie wyleją. - powiedziała Lily.
- Wiem. - złapałam się za głowę
- Spróbujemy jakoś złagodzić sprawę. - pocieszyła mnie Vivi.
- Tego nie da się złagodzić. - powiedziałam.
Westchnęłam i skierowałam się do pokoju opiekuna.
______________________________
Witam was ; )
Jak się wam podoba rozdział ?
Szczerze to mi ten nie za bardzo.
W następnym powinno się więcej dziać, ale nie wiem kiedy go dodam.
Dziękuje wam za wszystkie komentarze.
Dla was to kilka minut, a dla mnie bardzo wiele to znaczy.
Uśmiech z twarzy mi nie schodzi .
< 3
Jeśli chcecie być poinformowani to piszcie to w komentarzach i podawajcie jakiś kontakt ze sobą ; )
Do następnego
A. ;*

poniedziałek, 11 czerwca 2012

Rozdział 2

Chodziłam od drzewa do drzewa w letniej białej sukience z wiankiem kwiatów na głowie. W moje włosy powiewał lekki zimny wiatr. Zielona, mokra trawa łaskotała moje stopy. Nagle zza jednego drzewa wychylił się chłopak. Nie widziałam jego twarzy, był taki tajemniczy. Podeszłam więc bliżej do drzewa i powiedziałam.
- Witaj. -
- Witaj. - odpowiedział kłaniając mi się.
- Kim jesteś ? - zapytałam.
- Nie mogę powiedzieć. - odpowiedział.
- Dlaczego ? - zadałam ponownie pytanie.
- Ponieważ wtedy nie zastanawiałabyś się nad tym, zniknęła by magia. - odpowiedział podając mi rękę. Niepewnie ją ujęłam i powiedziałam.
- Cóż, pozostaje mi tylko mówić na ciebie Tajemniczy nieznajomy .... -


- Jaki tajemniczy nieznajomy ? - zapytała Lily budząc mnie.
- Co ? O co ci chodzi ? - odpowiedziałam pytając.
- Przez ostatnie dziesięć minut mówiłaś przez sen o jakimś tajemniczym nieznajomym. - powiedziała siadając na skraju mojego łóżka.
- Zanim mnie pociągnęłaś w stronę windy jakiś chłopak pomógł mi z lękiem wysokości. Lily, ja podeszłam do barierki, spojrzałam na krajobraz i nie zakręciło mi się w głowie. To wszystko przez to, że powiedział, że nie puści mojej ręki, jeśli ja spadnę on spadnie ze mną. - opowiedziałam.
- To słodkie, ale nie wiesz kim jest ? - zapytała.
- Miał czapkę i okulary przeciwsłoneczne. Nie chciał mi powiedzieć ponieważ minęłaby    magia.- odpowiedziałam.
- No to klapa. - posumowała. 
- No wiem. - wstałam z łóżka i skierowałam się do półki z ubraniami. - Co dzisiaj robimy?-zapytałam.
- Idziemy do jakiegoś muzeum. - odpowiedziała.
-  To są wakacje na litość ! Powinniśmy się relaksować, a nie chodzić po muzeach. - powiedziałam.
- Jedyny plus jest taki, że jak pozwiedzamy to mamy dwie godziny czasu wolnego. - powiedziała.
Z półki wyciągnęłam prostą kremową sukienkę na ramiączkach, do tego białe sandałki i tego samego koloru bransoletkę z korali. Włosy delikatnie pokręciłam, a grzywkę wyprostowałam.
Po śniadaniu skierowaliśmy się do wyjścia. Tam ustawieni w pary i dokładnie przeliczeni szliśmy do muzeum. Na miejscu po zakupu biletów zaczęliśmy zwiedzać. Szczerze to nie interesują mnie muzea, więc po pół godziny usiadłam sobie na jednej z ławek.
Obserwowałam różnych ludzi. Dało się słyszeć, że jedni z nich to Hiszpanie, drudzy Anglicy, a trzeciego języka nie rozpoznałam. Myślałam o tym gdzie by iść po muzeum. Poszłabym znowu na wierze Eiffla może bym go znów spotkała i dowiedziała się kim jest. 
- Myślisz o tajemniczym nieznajomym ?- zapytała dosiadając się do mnie Lily. 
W odpowiedzi kiwnęłam twierdząco głową.
- Nie daje ci spokoju. - powiedziała śmiejąc się. - Mam nadzieje, że jeszcze go spotkasz i dowiesz się kim jest, bo jak będziesz się co noc wydzierać jak dzisiaj to śpisz na balkonie. - dodała
-Mam nadzieje. - szepnęłam.
Po zwiedzaniu mieliśmy dwie godziny wolnego na rynku. Ja i Lily od razu biegłyśmy w stronę sklepów.
- Ulala Paris. - powiedziała Lili z francuskim akcentem przymierzając czerwony beret. Zareagowałam cichym śmiechem.
- Chodź kupimy sobie takie. - powiedziałam przymierzając drugi beret.
Kupiłyśmy te czapki i spacerowałyśmy po Paryżu.
- Idziemy na lody ? - zaproponowałam.
- Pewnie. - zgodziła się Lily.
Gdy byłyśmy przy lodziarni Lily poszła kupić lody, a ja zajęłam mały stolik odezwał się męski znany mi głos.
- Myślałaś o mnie ? - zapytał siadając obok mnie.
- Nie. - zaprzeczyłam choć było inaczej.
- To wielka szkoda, bo ja myślałem o tobie Alexis. - gdy wypowiedział moje imię zrobiło mi się przyjemnie ciepło. Chłopak uśmiechnął się pokazując rząd białych ząbków.
- Ty wiesz jak mam na imię, ale ja nie wiem jak ty masz. - powiedziałam spoglądając na niego wyczekująco.
- Ciekawska jesteś. - powiedział.
- Dziwisz mi się ? - zapytałam.
- Nie. - odpowiedział. - Spotkajmy się. Dziś o dziewiętnastej w tym miejscu. - powiedział po czym nie dając mi dojść do głosu odszedł w stronę wołającej go grupy. Kim on do cholery jasnej jest ? Zadawałam sobie to pytanie dopóki nie przyszła Adams z lodami.
- Dzięki. - powiedziałam biorąc od niej mojego loda.
- I co, wiesz już kto to jest ? - zapytała.
- Nie. - odpowiedziałam. - Czekaj widziałaś ? - zapytałam po chwili.
- Oczywiście. Specjalnie poczekałam żebyś mogła z nim pogadać. - odpowiedziała.
- Dziękuje, znowu. -
Z Lily tak szybko leci czas. Gadałyśmy, śmiałyśmy się, gadałyśmy ... w sumie to dużo gadałyśmy. 
- Lily, zapomniałam ci powiedzieć że on chce się ze mną spotkać, dziś o dziewiętnastej w lodziarni. - powiedziałam w drodze do hotelu.
- Pójdziesz ? - zapytała.
- Nie wiem. Nie dał mi nawet powiedzieć co o tym sądzę. - odpowiedziałam. - Nie wiadomo kim on jest. - dodałam.
- Alexis ty masz same czarne scenariusze. Mogę pójść z tobą i schować się. - zaproponowała.
- Lily Adams jesteś  wielka ! - krzyknęłam i przytuliłam koleżankę.


Wybiła dziewiętnasta kiedy weszłam do lodziarni. Na miejscu czekał już na mnie on. Dokładnie ta sama czapka i okulary.
- Cześć. - powiedziałam podając swoją dłoń.
- Witaj. - wstał uścisnął moją dłoń i delikatnie ją pocałował.
- Gdzie idziemy ? - zapytałam.
- Niespodzianka. - odpowiedział z szerokim uśmiechem na twarzy.
Zaczynałam żałować że poszłam na to spotkanie. Przecież ja chłopaka wcale nie znam. Gdy wyszliśmy z lodziarni spojrzałam w stronę jednej z ławek gdzie siedziała zakapturzona Lily.
Potajemnie kiwnęłam jej głową żeby nie spuszczała nas z oczy.
- Powiedz mi Alexis jak bardzo chciałabyś wiedzieć kim jestem ? - zapytał.
- Bardzo bardzo . - powiedziałam śmiejąc się.
Zatrzymaliśmy się przy ogromnym budynku skąd dało się słyszeć krzyki ludzi.
- Gdzie jesteśmy ? - zapytałam przerażona.
- Spokojnie, nikt ci nic nie zrobi. - odpowiedział. 
Chłopak nacisnął na klamkę i otworzył przede mną drzwi. Niepewnie weszłam do środka, a tuż za mną tajemniczy nieznajomy. Chwycił mnie za rękę i powiedział.
- Bałem się powiedzieć ci kim jestem. Dlatego, że większość ludzi spostrzega mnie zupełnie inaczej niż ty. - odgarnął kosmyk moich włosów za ucho. Szliśmy długim, wąskim korytarzem. Gdzie nie gdzie były porozwieszane plakaty różnych gwiazd. Beyonce, Shakira, Bieber i One Direction.
- Lubisz ich ? - zapytał zauważając, że przyglądam się plakatowi.
- Uwielbiam. Oni są znani na całym świecie, a zachowują się tak jakby nikt o nich nie wiedział.   Są niesamowici, podziwiam ich. - odpowiedziałam.
Chłopak szeroko się uśmiechnął i zaprowadził mnie do jednego z pokoi.
Złapał mnie za ręce i delikatnie je gładził swoim kciukiem.
- Obiecaj mi jedno. - powiedział.
- Tak ? -
- Bez względu na wszystko będziesz mnie traktowała jako zwykłego chłopaka. - powiedział.
- Obiecuje. -
Chłopak zdjął czapkę i okulary.
- Cześć, jestem Harry. - powiedział po czym spojrzał na mnie wyczekująco.
_____________________________________
Dziękuje za miłe komentarze pod notkami.
Mam nadzieje, że ten rozdział was nie zanudził
Do następnego
A.;*

piątek, 8 czerwca 2012

Rozdział 1

W końcu doczekałam się wylotu do Francji. Chociaż uwielbiam długie podróże to ta nie należała do najmilszych. W busie na lotnisko dziewczyna siedząca obok prawie na mnie zwymiotowała, bo jadła paluszki rybne przed wyjazdem.  Na odprawie zapomniałam zdjąć naszyjnik i przez piętnaście minut macał mnie jakiś spocony, łysy koleś. Chciał się " upewnić " ale ja już wiem co mu w głowie siedziało. W samolocie siedział za mną pięcioletni chłopczyk i non stop kopał w moje siedzenie. Myślałam, że gorzej być nie może, ale zmieniłam zdanie wracając z samolotowego kibelka kiedy akurat musiały być turbulencje i stewardessa nalewała napój. Zachwiała się i wylała całą zawartość na mnie. W ramach przeprosin dała mi swój zapasowy mundurek i przez resztę lotu ludzie myśleli, że jestem tą lalą co ciągle się szczerzy.
Na szczęście lądowanie i dojazd do hotelu minął szybko i spokojnie.
Gdy weszłam do swojego tymczasowego pokoju myślałam, że zemdleje z wrażenia.
- Wieża Eiffla. - szepnęłam do siebie.
- Świetny nam się widok trafił. - powiedziała stojąca za mną nowa koleżanka. Lily Adams, ta która prawie na mnie zwymiotowała. Cóż ciekawa będzie ta przyjaźń.
- Cześć Lily. - powiedziałam. - Które łóżko wybierasz ? - zapytałam.
- Te po lewej. - odpowiedziała rzucając w kąt swoje walizki i siadając na łóżku.
Ja natomiast od razu zabrałam się za rozpakowanie.
- Co dziś robimy ? - zapytałam.
- Mamy wolne. Tylko o każdym wypadzie trzeba powiadomić opiekuna. - odpowiedziała.
- Świetnie ! - krzyknęłam radośnie. - Co ty na to żebyśmy poszły na wierzę Eiffla ? - zaproponowałam.
- Jestem zmęczona. - powiedziała patrząc się na mnie błagalnie.
- Za godzinę będzie zachód słońca, chcesz przegapić taki widok ? - zapytałam. 
Lily w ramach odpowiedzi położyła się na łóżko i schowała twarz w kołdrę.
- No chyba że wolisz iść o piątej rano na wschód. - dodałam. Dziewczyna jak oparzona wyskoczyła z łóżka i krzyknęła.
- Tylko się przebiorę ! -
Zaśmiałam się cicho i sama zaczęłam wybierać sobie ubrania. 
Ubrałam krótkie jeansowe spodenki i białą bluzkę z serduszkiem na ramiączkach. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Usta pomalowałam bezbarwnym błyszczykiem i przeczesałam swoją grzywkę.
- Idziemy, bo zanim się tam dostaniemy to trochę to potrwa. Jeszcze musimy iść do opiekuna. - powiedziała Adams ciągnąc mnie za rękę jak mama dziecko. Z opiekunem poszło gładko, powiedział że nie ma sprawy,ale mamy być przed dwudziestą drugą w hotelu.
Nie miałyśmy daleko, szłyśmy pięć minut. Gdy byłyśmy już przy wierzy Lily powiedziała.
- Pójdę kupić bilety. - powiedziała Lily.
- Okej, a ja zrobię zdjęcia. - powiedziałam po czym wyciągnęłam aparat. Spojrzałam w górę i zrobiłam trzy zdjęcia.
Gdy Adams zakupiła bilety, wsiadłyśmy do windy, która podrzuciła nas na sam szczyt wierzy. Podeszłam bliżej barierki i spojrzałam w dół. Niestety szybko tego pożałowałam ponieważ zakręciło mi się w głowie. Odsunęłam się parę kroków i spojrzałam na rozbawioną  Lily.
- Nie wiedziałaś, że masz lęk wysokości ? - zapytała.
- Wiesz jak tam jest wysoko ? - odpowiedziałam oburzona.
Usiadłam sobie na jednej z ławek i spoglądałam na zachodzące słońce. Lili stała przy samej barierce. Założę się że gdyby nikogo tu nie było usiadła by na niej. 
Obok mnie usiadł jakiś chłopak z czarną czapką i okularami przeciwsłonecznymi .
- Nie podejdziesz bliżej ? - zapytał.
- Chciałabym podejść, uwierz mi. - odpowiedziałam przeczesując nerwowo grzywkę.
- Masz lęk wysokości i weszłaś na wierzę Eiffla ? - zapytał zdziwiony.
- Marzyłam żeby tu być. - odpowiedziałam patrząc się na słońce które zachodziło coraz bardziej.
- Chodź pomogę ci. - chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę barierki.
Zamknęłam oczy i niepewnie kroczyłam przed siebie. Swoją prawą dłoń wyciągnęłam przed siebie, by wyczuć barierkę. Lewą natomiast kurczowo trzymałam chłopaka. Gdy moja jedna ręka zetknęła się z barierką cicho jęknęłam.
- Spokojnie. - powiedział chłopak. - Otwórz oczy. - dodał.
Pokiwałam przecząco głową.
- Otwórz, będę trzymał twoją dłoń. Jeśli spadniesz spadnę z tobą. - powiedział po czym mocniej uścisnął moja dłoń. 
Powoli otworzyłam prawe oko, a później lewe. W końcu spojrzałam na ten świat i stwierdziłam, że wcale nie jest taki mały jak to niektórzy mówią.
- Wow. - powiedziałam tylko tyle głęboko oddychając.
- Pięknie co nie ? - zapytał na co pokiwałam twierdząco głową. - Brawo, odważyłaś się. - dodał. Spojrzałam na niego, był uśmiechnięty. Miał takie śliczne dołeczki, przypominał mi jednego z moich idoli. Chciałabym spojrzeć mu w oczy, ale okulary mi w tym przeszkodziły.
-Słońce już zaszło, nie musisz ich nosić. - powiedziałam.
- Wiem, ale nie mogę ich zdjąć. - powiedział.
- Dlaczego ? - zapytałam.
- Ponieważ wtedy wszystko by się wydało, skończyłabyś się zastanawiać kim jestem. Skończyłaby się magia. - odpowiedział.
Mówił tajemniczo i jak jakiś szalony poeta, ale jednak było w tym coś prawdy.
- Jak ci na imię ? - zapytał.
Odgarnął kosmyk moich włosów za ucho.
- Alexis, Alexis ! Musimy wracać za dziesięć minut musimy być w hotelu ! - wydarła się Lily chyba na całą Francję i pociągnęła mnie w stronę windy.


_______________________________________
Cześć !
Na początek nie będę was szantażować. Wzięłam sobie do serca prośbę ForeverGirlxD.
Będę pisała te opowiadanie dla siebie i dla was. Mam nadzieje, że stanie się tak jak mi ta dziewczyna napisała ... z czasem znajdzie się parę wiernych czytelników.
Następny rozdział dodam jak najszybciej. 
; )
Do następnego < 3
A.

czwartek, 7 czerwca 2012

Prolog

- Żartujesz ! - krzyknęłam.
- Nie żartuje. - powiedziała ze spokojem matka popijając kawę.
- Czekaj, bo jestem w szoku. - oparłam się o blat kuchenny żeby czasem z wrażenia nie zemdleć. - Lecę na dwa tygodnie do Francji ? - zapytałam.
- Tak ! Przestań już, bo się rozmyślę. - mama włożyła naczynie do zmywarki i wyszła z kuchni.
Nie mogę uwierzyć ! Przez całe moje życie nie ruszałam się z Nowego Jorku, marzyłam by ruszyć swój tyłek do Europy i wreszcie mi się udało ! Paryż to miasto zakochanych, tam właśnie lecę na kolonie. Tylko dwa tygodnie, ale lepsze to niż nic.
- Kiedy wylatuję ? - zapytałam wlokąc się za mamą.
- Za dwa tygodnie. - odpowiedziała włączając tv w salonie.
Pobiegłam do swojego pokoju, rzuciłam się na łóżko i zaczęłam piszczeć do poduszki. Spojrzałam na ścianę i zobaczyłam plakat moich idoli. One Direction. Nie jestem ich napaloną fanką, kocham ich za to jaką muzykę tworzą i za to że są sobą. Chciałabym osiągnąć kiedyś taki sukces jak oni, chociaż czasem im współczuje, bo nie mogą spokojnie do sklepu po bułki wyjść. Paparazzi, fani i Bóg wie jeszcze co. Wracając do Francji.
 Mam dziwne przeczucie, że nigdy nie zapomnę tych wakacji i że będą one wyjątkowe.




________________________________________________
Cześć ; )
Mam nadzieje, że prolog choć troszeczkę zachęcił was do czytania mojego opowiadania ; )
Muszę niestety trochę po szantażować, więc jeśli chcecie 1 rozdział.
Muszą być przynajmniej 2 komentarze ; )
Do następnego
A. ; *